Odcinek 14.”Chciałbym być tobą.”

-O matko!- Drgnęłam słysząc krzyk dochodzący z łazienki, a po chwili wyskoczył z niej Tom zatrzaskując za sobą drzwi.- Ta szafka strzela… tymi! Tymi… jak one mają te takie… no te! Ze skrzydełkami takie!- Zaczął się jąkać nie mogąc znaleźć odpowiedniego określenia, a ja dopiero teraz zauważyłam co ma przyklejone do czoła. Od razu dotarło do mnie co takiego się wydarzyło. Poczułam nagły przypływ wstydu…- Podpaskami!- Wypalił, a ja zakryłam usta dłońmi. Nie wiedziałam, czy mam się śmiać, czy zapaść pod ziemię.- Przysięgam, że nic nie zrobiłem! Chciałem tylko sprawdzić co tam jest…- Zaczął się tłumaczyć i zamilkł orientując się zapewne, że ma coś na czole. Zamrugał kilkakrotnie powiekami i czym prędzej odkleił podpaskę pokazując ją mi. Naprawdę nie wiedziałam, co mam zrobić. Po prostu mnie zatkało.

-Yy… to chyba moja wina…- Wykrztusiłam w końcu i podeszłam do niego szybko zabierając mu ową rzecz z ręki.- Zapomniałam odczarować tę szafkę…

-Dostałaś okres?- Zapytał prosto z mostu, a ja znowu się zmieszałam. Czy on musi być taki bezpośredni?

-Spostrzegawczy jesteś.- Mruknęłam odwracając od niego wzrok.

-To czarodziejki też mają okres?

-No wyobraź sobie, że też jestem kobietą.- Stwierdziłam poirytowana. Co on sobie w ogóle myśli… ja też jestem stworzona przez naturę!- Choć wolałabym, aby było tak jak sądziłeś.- Dodałam już normalnym głosem.

-Oj tam, przesadzasz. To chyba lepsze niż golenie zarostu. Okresu nie widać, a zarost tak.- Rzekł z pełnym przekonaniem. Miałam ochotę go wyśmiać. Jak on w ogóle myśli?

-Ale zarost nie boli.

-Są tabletki.- Wzruszył ramionami, a ja pokręciłam z dezaprobatą głową.

-Nie wiesz o czym mówisz.

-Oczywiście, że wiem. I kobiety zawsze wszystko wyolbrzymiają.

-A chcesz się zamienić?- Skrzyżowałam ręce na piersi patrząc na niego ze złością.

-No nie miałbym nic przeciwko.- Wyszczerzył się lustrując mnie uważnie z góry na dół i wiedziałam już, że nie chodziło mu tylko o okres.- To musiałoby być ciekawe… zawsze chciałem wiedzieć, jak to jest być kobietą! Albo, co czuje kobieta podczas seksu ze mną… albo tak w ogóle podczas seksu z mężczyzną.

-Dobra… lepiej przestań już o tym myśleć, bo stanie się jakieś nieszczęście.- Skwitowałam. Miałam złe przeczucia i wolałam nie ryzykować.

-No, ale co może się takiego stać? Chyba nic się nie stanie od tego, że sobie pomówię o tym, jak to chciałbym być tobą.– Rzekł spoglądając na mnie, a ja westchnęłam ciężko.- Ee… albo stanie?- Już miałam iść naprawić szafkę w łazience, kiedy zobaczyłam coś, co wprawiło mnie w wielkie osłupienie.

Stoję przed lustrem? Na pewno stoję przed lustrem… tylko gdzie podział się Tom?- Ten… ale ja nic… ja nic nie zrobiłem przecież!- Moje odbicie mówi… Chwila, coś tu jest nie tak… To nie jest lustro! Cholera…. cholera… cholera!

Cała przerażona dotknęłam rękoma swojej twarzy… i ona nie była moja. Przeniosłam dłonie na… na tors? Ja mam tors! Ja mam mięśnie! Ja jestem facetem!

-Powiedz, że śnię.- Wysyczałam w stronę… Toma? To byłam niby ja, ale to nie mogłam być ja, kiedy ja jestem tu gdzie jestem…

-Przepraszam?- Postać przede mną uśmiechnęła się niewinnie. Przynajmniej już wiem, jak wyglądam, gdy się tak uśmiecham… ale to wcale nie jest fajne! Co on zrobił!

-Chyba jednak cię zabiję.- Wycedziłam starając się nad sobą panować.- Mówiłam! Do diabła, Kaulitz! Mówiłam!

-Ale ja nie wiedziałem… nie chciałem…

-Odczaruj nas! I to natychmiast! Słyszysz?!- Uniosłam się czując, że jeszcze chwila i nie ręczę za siebie. Chłopak- czyli niby JA- pokiwał tylko twierdząco głową i zamknął oczy najprawdopodobniej próbując się skupić. Czekałam tylko na rezultaty. Chciałam, aby jak najszybciej skończył się ten koszmar…

-No… nie mogę… nic się nie dzieje!

-Boże… próbuj! Coś ty najlepszego narobił! Mało mamy problemów?- Jęknęłam żałośnie i opadłam zrezygnowana na łóżko. Moje nerwy na nic się teraz nie zdadzą… kompletnie nie wiem co robić. Nigdy nie czytałam o czymś takim. To jest nienormalne! Ja nie chcę być w jego ciele! A on… on ma być w moim? Nieee… nie! To moje ciało… tylko moje! On nie może go oglądać… dotykać… i w ogóle!

-Spokojnie… na pewno jakoś mi się uda…- Usiadł koło mnie kładąc mi rękę na ramieniu. Naprawdę dziwnie było czuć swoją rękę na cudzym ramieniu…- Przepraszam…

-Zrób coś… nie możemy tak zostać przecież!- Krzyknęłam na niego czując, że jestem coraz bardziej zdenerwowana tą całą sytuacją.

-Tylko, że ja nie wiem co… myślę o tym, że chce znowu być w swoim ciele, ale to nic nie daje.- Powiedział zrezygnowany.- Zawsze, jak o czymś myślałem, to się spełniało…

-Najwyraźniej to za mało. Nie wiem, jak ale masz to odmienić! Nie chce być w tobie! Jak ty sobie to wyobrażasz?!

-Może nie będzie tak źle…- Odparł niepewnie, a ja zgromiłam go spojrzeniem.- No… postaram się to zmienić… może będzie coś w księdze?- Podniósł się z miejsca kierując w stronę stolika na którym znajdowała się księga i zaczął ją przeszukiwać.

-Tracisz czas.- Burknęłam chcąc go uświadomić, że nic w niej nie znajdzie. A przynajmniej nie to, co jest nam potrzebne.

-Dziwnie się czuję mając takie… drobne ciało.- Stwierdził odwracając się moją stronę.- I te piersi…

-Nawet się nie waż!- Warknęłam widząc, jak zamierza dotknąć mojego biustu.- Masz mnie nie dotykać!

-To jak mam się na przykład umyć?- Założył ręce na piersi spoglądając na mnie z zapytaniem.

-Już się umyłam…- Odpowiedziałam, jednocześnie zdając sobie sprawę, że teraz miała być jego kolej… nie wyobrażam sobie, że miałabym dotykać jego ciała…

-Ale musimy jakoś chyba żyć dopóki nas nie odczaruję, prawda?

-Wiem… ale nie myśl sobie, że będziesz oglądał mnie nago w lustrze!- Zastrzegłam z poważną miną.

-To jak mam się myć? Albo zmieniać te podpaski… swoją drogą to dziwne uczucie, jak mi coś tak cieknie…- Skrzywił się niezadowolony.- I czuję się, jakby mi coś ściskało żołądek…

-To raczej macica.

-O matko… ja mogę zajść w ciąże!

-Nie możesz, bo nie będziesz uprawiał seksu moim ciałem!

-No jasne… przecież wiem.- Zmarszczył brwi.- Mam taką delikatną skórę…- Dotknął mojej, to znaczy aktualnie swojej ręki… To jakiś obłęd.- No, ale co z tym okresem… to znaczy z moja higieną i w ogóle… co jak będę chciał siusiu? Chyba muszę wtedy zdjąć spodnie i majtki…- Mówił mając przy tym całkiem niewinną minę. Może jemu nie przeszkadzało to, że ja mogłabym oglądać jego… intymne miejsca, ale ja sobie nie pozwolę przekraczać takie granice. Na wszystko można znaleźć jakieś rozwiązanie… to i tak będzie tymczasowe, bo Kaulitz szybko nas odczaruje. Musi to zrobić, w innym wypadku może być źle. Bo nie ręczę za siebie.

Zamyśliłam się na chwilę, żeby znaleźć jakieś rozwiązanie. I po krótkiej chwili wpadło mi coś do głowy… może i dziwnego, ale trudno. Ta sytuacja i tak do normalnych nie należy.

-Będziesz miał opaskę na oczach.- Oświadczyłam.- I ja też. My znamy swoje ciała, więc będziemy sobie asystować…

-Że niby jak? Będziesz mnie myła i w ogóle…?

-No… Oh, no dobra… będziesz mógł umyć się sam, ale będziesz miał zakryte oczy…- Rzekłam z rezygnacją. To rzeczywiście byłoby głupie, jakbym go myła… nie jesteśmy małymi dziećmi.- I ja na pewno… nie poradzę sobie z tym…- Wskazałam głową na swoje krocze, na co chłopak się zaśmiał.-To nie jest zabawne, Tom. Ani trochę…

-Tak się zastanawiam… masz coś do ukrycia, że nie chcesz, abym widział twoje ciało?

-Cnotę chyba.- Prychnęłam mierząc go wzrokiem.- Nie jestem twoją szaloną fanką, żeby pozwalać ci oglądać się nago.

-Dobra no… szanuję twoją wolę.- Uniósł ręce oznajmiając tym samym, że się poddaje.- Zresztą… ja też wolę, żebyś nie oglądała mojego skarbu. W końcu jesteś czarodziejką…

-A co to ma do rzeczy?- Skrzyżowałam ręce na klatce wlepiając w niego swoje dociekliwe spojrzenie.

-Nie no nic… nieważne…- Powiedział całkiem niewinnym tonem.- To ja ten… poszedłbym siusiu…- Dodał patrząc na mnie wyczekująco. Westchnęłam tylko ciężko i skinęłam palcem w jego stronę, dzięki czemu jego czekoladowe tęczówki przysłoniła czarna opaska. Ja nie wiem… to jest straszne…- Teraz to ja nic nie widzę…


M&L


Brunetka rozglądała się uważnie dookoła, a jej brązowe oczy błyszczały z zachwytu. Jeszcze nigdy nie widziała tyle sklepów na raz. I tyle ubrań! To wszystko jest takie niesamowite. I ci wszyscy różni ludzie chodzący w te i z powrotem z kolorowymi reklamówkami. Najbardziej jednak zafascynowały ją ci najmłodsi. Pierwszy raz w życiu zobaczyła kogoś tak małego i słodkiego.

-Oh, Billy! Możemy coś takiego kupić?- Wypaliła spoglądając na uroczego małego chłopca, który trzymał w rączce lizaka. Chłopak w pierwszej chwili kompletnie nie wiedział o czym mówi, jednak gdy to do niego dotarło, dosłownie oniemiał. Nie, to już przekracza jego najśmielsze sny. Może ona uciekła z zakładu psychiatrycznego i teraz jej szukają?

-Alle… zdajesz sobie sprawę, że mówisz o żywym człowieku?

-To też jest człowiek?- Zdziwiła się.- Czemu jest taki mały?

-Bo to dziecko! W ogóle… Boże drogi, dziewczyno skąd ty się urwałaś?

-Jest śliczny.- Zignorowała jego pytanie w dalszym ciągu zachwycając się chłopcem.- Skąd mogę takiego wziąć?- Uniosła na niego swój wzrok. Jego oczy były teraz naprawdę wielkie, a on sam po prostu nie mógł wydobyć z siebie głosu.

-Dzieci się nie bierze od tak o…- Odparł po chwili jednocześnie oddychając powoli i głęboko, żeby przypadkiem się nie unieść. Już w ogóle nie wiedział co się dzieje, a to wszystko było dla niego po prostu chore. Jeszcze do niedawna sądził, że ta dziewczyna może po prostu jest głupia, albo się zgrywa… lecz teraz przegięła.

-No to skąd?

-Musisz je urodzić.- Westchnął ciężko czując, że to dla niego za trudne. Cały czas się zastanawiał, gdzie jest jego brat… zostawił go z tą dziwną dziewczyną i zniknął.

-O matko… ale jak? Bo ja bym chciała!

-Musisz najpierw znaleźć sobie chłopaka, zakochać się… musicie iść razem do łóżka i wtedy możesz zajść w ciążę, a po dziewięciu miesiącach urodzisz dziecko.- Wyrecytował sam nie wierząc, że to mówi.

-Ah… to cudowne. Będę miała dziecko!- Ucieszyła się.- Szkoda tylko, że trzeba tak długo czekać… no, ale trudno. Jakoś wytrzymam…

-Z pewnością.- Mruknął. On niedługo chyba sam zwariuje. W końcu kto się z kim zadaje, takim się staje… a on czuje, że już jest z nim coś nie tak. I nadal nie rozumie, dlaczego w ogóle zajmuje się tą dziewczyną.

-Chodź, kupimy sobie jeszcze trochę ubrań!- Zawołała i chwyciła go za rękę ciągnąc do pierwszego z brzegu sklepu, który okazał się być zoologicznym…


Cdn.